Blog zawiera opowiadania yaoi z fandomu Shingeki no Kyojin - Erwin x Levi.
Przeczytałeś? Podziel się opinią w komentarzu.


środa, 1 kwietnia 2015

5. "Szczeniak Erwina"

Rozdział krótki, ale myślę, że konkretny.

Zamieniłam się ze znajomym na wolne i we wtorek zamiast odespać, obudziłam się o piątej, ochoczo udając do pracy. Day off dopiero w piątek, więc stwierdzenie "byle do piątku" jest u mnie jak najbardziej na miejscu.

Powiedzcie mi szczerze... Ktoś to w ogóle czyta? (Oprócz oczywiście Lady Kiry i SarahHoppe100 - dziewczyny, macie z mojej strony na prawdę wielki szacunek za czytanie i zostawianie mi systematycznie komentarzy pod rozdziałami! Gdyby nie wy, zapewne rzuciłabym tą historię w kąt! DZIĘKUJĘ!)
Rozumiem, że anime nie jest już świeże, drugi sezon wyjdzie dopiero w 2016r., a paring nie ukrywając, nie cieszy się szczególną popularnością... Ale, czy na prawdę jest nas tutaj tak niewiele? Ręce w górę, jest tu kto?


___________


Była jeszcze noc, kiedy się przebudził. Snop światła z pokoju obok padał na jego twarz, a szmery  wchodziły otwartymi drzwiami.

Przekręcił się na drugi bok ze zduszonym sapnięciem. Pościel zaszeleściła, a on zamarł. Zmarszczył nos, otworzył oczy i podniósł ręce na wysokość twarzy. Zapatrzył na gołą skórę, biegnącą od palców aż po łokcie. Obrócił dłonie, opuścił i podniósł ponownie.

I poczuł dziwną lekkość, tam gdzie powinien być ciężar. Ciepło, gdzie powinien być chłód. Ciszę, gdzie zwykle słyszał hałas. Łańcuch zniknął.

Usiadł na łóżku, a koc, którym był przykryty, zsunął się na dół. Powietrze natychmiast uderzyło w nagą klatkę, oplatając ją szczelnie. Jego kołdra leżała płasko pod nim nawet nie użyta. Zaścielona gładko.

Usnął.

Owinął się szczelnie rękoma, wbijając palce w przedramiona. Miękka skóra ustąpiła bez oporu, zapiekło.

Usnął.

Pochylił głowę niżej, biegnąc dłonią po szyi. Szeroko otwarte oczy zamknęły się na chwilę, brwi zmarszczyły. Usta zacisnęły, wstrzymując powietrze.

Z wahaniem przesunął nogi, a gołe stopy przylgnęły do podłogi. Wstał. Spojrzał na metalową ramę łóżka, do której przypięty był łańcuch. Wisiał na niej martwo. Pusty. Gdy Levi zrobił pierwszy krok, nie napiął się i nie zatrzymał go. Nie zatrzymał go. Nawet, gdy po pierwszym kroku nastąpił kolejny i kolejny, a on stanął w progu sypialni Erwina.

Blondyn siedział przy biurku. Jedną dłonią podpierał głowę, drugą przerzucał kartki obszernego pliku dokumentów. W skupieniu. Więc Levi mógł bez oporu na niego patrzeć, zanim nie został na tym nakryty.

Nie wiedział wiele o Erwinie. Jego wiedza ograniczała się do własnych obserwacji lub podsłuchanych rozmów. Do pogłosek o śmierci rodziców, braku rodzeństwa i byciu kandydatem na objęcie stanowiska dowódcy. Dowódca Erwin Smith brzmiało dobrze. Brzmiało poważnie i niosło ze sobą odpowiedzialność.

Mężczyzna podniósł głowę, dostrzegając bruneta. Ręka, która sięgała po kałamarz z tuszem, zatrzymała się i oparła o blat.

- Obudziłem cię?

- Nie - odparł. Przebiegł wzrokiem po rozłożonych na biurku kartkach, nie widząc ich dokładnie - co robisz?

Blondyn odchylił się na krześle. Pod oczami miał cienie, które nie zniknęły, mimo zadartej do góry głowy.

- Kończę przeglądać mapy północnych ziem. Później sprawdzę raport dotyczący ekwipunku i żywności - wyjaśnił, ale chłopak milczał - za tydzień wyruszamy poza mury. Dokładne przygotowanie uratowało już niejedno życie.

Levi zmarszczył brwi.

- A co ze mną? - Spytał bez ogródek.

Erwin przeczesał dłonią włosy i odgarnął je do tyłu, kiedy opadły na czoło. Westchnął cicho.

- Zostaniesz tutaj. Mike będzie miał na ciebie oko do mojego powrotu.

- A jeśli nie wrócisz? - Drążył.

Ich spojrzenia skrzyżowały się. Chłopak napiął mięśnie, kiedy blondyn wykrzywił usta i pochylił się nad blatem. Splótł palce, tworząc wieżę.

- Wylądujesz na szubienicy - wyjaśnił chłodno - na twoim miejscu modliłbym się o mój powrót.

Na chwilę zapanowała grobowa cisza, a powietrze zgęstniało na tyle, żeby unieruchomić bruneta i przytrzymać go w progu pokoju. Na tyle, żeby dopiero po chwili, pozwolić mu podejść bliżej. Wręcz podbiec.

Uderzył dłońmi o biurko. Dzielnie wytrzymał intensywne spojrzenie kaprala i nie odsunął się nawet o milimetr. Stał. Jak równy z równym.

- Chcę jechać z tobą! - Krzyknął wzburzony. Jego palce rozsunęły kartki na boki.

- Nie.

- Nie zostanę tutaj, czekając na śmierć!

Erwin wstał. Nogi krzesła przejechały głośno po podłodze, rysując ją. Spojrzał na Levi'a z góry. Ostro. I Levi cofnął ramiona do tyłu, podnosząc głowę. Bo nie byli sobie równi. Nie byli na tym samym poziomie. Nie byli.

- Nie pojedziesz ze mną - uciął krótko - byłbyś tylko balastem, nie potrafiąc korzystać z trójwymiarowego manewru.

Palce bruneta zacisnęły się na kartkach, gniotąc je. Ciało pozostało w napięciu.

- Idź spać, Levi - odezwał się Erwin, ale chłopak zamiast odejść pochylił się bardziej, otwierając usta - IDŹ. SPAĆ. LEVI.

I Levi poszedł. Szybko. Zamaszyście. Uderzając ciałem w łóżko podczas upadku. Zły. Wściekły. Bo nie byli sobie równi.
I szamotał się w pościeli, zrzucając na podłogę koc, którym wcześniej był okryty. Bo był balastem. 
I zacisnął mocno szczękę, chcąc krzyczeć. Bo był słaby. Bo jego życie zależało od życia Erwina Smitha.

Noc była długa, a sen niespokojny. Spał krótko, odpływając dopiero, gdy blondyn zgasił światło. Czekał aż do niego przyjdzie, ale nie przyszedł. Aż uwiąże, ale nie uwiązał.

I przez chwilę, ale tylko przez chwilę, czekał aż życzy mu dobrej nocy. Ale nie życzył.

A budząc się o świcie, rozłożył szeroko, nie skrępowane łańcuchem ręce. Zacisnął mocno pięści. I obiecał coś sobie. Obiecał, że Erwinowi staną w gardle jego własne słowa. Że się nimi udławi aż do łez. Że odszczeka je. JAK PIES. Nie będzie balastem. Dla nikogo.

4 komentarze:

  1. Ja normalnie uwielbiam to! Levi taki zły, Erwin taki stanowczy ach... Cudo! Widać, że się starasz i jestem ci bardzo wdzięczna za twoje poświęcenie dla tej historii i dla swoich wiernych czytelniczek. Mam również nadzieje, że grono fanów tej niesamowitej i godnej uwagi historii szybko się powiększy :) I życzę Ci Wesołych Świąt Wielkanocy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twoje opowiadania ! A paring ErwinxLevi nie ma sobie równych. Życzę dużo weny i czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Obyś nigdy nie porzuciła tej historii. Uwielbiam ją i jest to też mój ukochany paring a to jak piszesz jest po prostu.. Cudowne. Z zapartym tchem czytałam ten rozdział. Pięknie oddajesz/ukazujesz charakter Leviego. Najlepiej. Czytałam już kilka blogów o nich ale twój ubóstwiam i wciąż na nowo do niego powracam oczekując dalszego ciągu i czytając to co już napisane, w nieskończoność. To jak się poświęcasz dla nas czytelników i dla tej historii jest piękne i ogromnie ci za to dziękuje i podziwiam za to i za tą historię. Ten blog jest moim numerem 1. Levi i Erwin.. Cudnie oddane charaktery. Musze przyznać, że z uśmiechem na ustach czytałam tą notkę. Może i krótka ale cudowna, niepowtarzalna, przepiękna. Oby wena cię nigdy nie opuściła. Dodam jeszcze, że cudownie dojrzale jest wszystko napisane a to rzadkość więc jeszcze bardziej podziwiam cię. Będę wyczekiwać z zapartym tchem kontynuacji i jeśli obchodzisz święta to aby one były dla ciebie cudowne

    OdpowiedzUsuń
  4. + Cudowny wystrój bloga. Idealnie pasuje :)

    OdpowiedzUsuń